czwartek, 20 marca 2014

rozdział dziewiąty: taką wodą być

        Wydawało mu się, że wszystko powoli wracało do normy. Ida coraz częściej się uśmiechała, wyglądała o wiele lepiej niż przed jego wyjazdem do Soczi czy zaraz po nim. Rozkwitła.  Coraz częściej była jak promyk wczesnowiosennego słońca. Rozmawiali ze sobą coraz częściej i dłużej. Mieli tylko kilka dni. A potem znów ruszał Puchar Świata, skandynawskie tournee, które miało zabrać jej Maćka na kolejne dwa tygodnie. Świadomość tego mąciła jej radość ze wspólnych chwil. Robiła wszystko, by spędzić z nim jak najwięcej czasu. Poczuć się kochana. Szczęśliwa w jego ramionach, gdy ostrożnie całował ją w czoło. W każdym jednym momencie znaleźć namiastkę szczęścia u jego boku. Być jego.
       Lubił patrzeć na nią, szczególnie, gdy spała. Mógł się jej bezkarnie przyglądać, całować opuszki palców, szeptać jej do ucha, jak bardzo jest dla niego ważna. Mógł robić to, na co mu oficjalnie nie wystarczało odwagi. Bał się do tego przyznać przed samym sobą, ale już nie umiał traktować ją jak przyjaciółki, patrzeć jak na przyjaciółkę. Chciał dać jej wszystko, co najlepsze. Bezpieczeństwo. Codzienną radość. Chciał sprawić, by wreszcie przestała brać odpowiedzialność za cały świat i zaczęła też być dla siebie, nie tylko dla innych. Dużo ją to kosztowało.
Nie chciał zostawiać jej aż na dwa tygodnie. Kiedyś jego nieobecności bywały dłuższe, ale teraz, gdy dopiero co ją odzyskał, każda chwila spędzona z Idą byłą dla niego bezcenna.
Czuł, że ona boi się jego wyjazdu. Nie mówiła o tym, nie pokazywała tego dosłownie, ale dostrzegł to w jej oczach. Niemy krzyk. proszący, by został.
Nigdy nie chciała przeszkadzać mu  w karierze, w rozwijaniu jego pasji. Choć nie raz była przeciwna jego decyzjom, nie miała odwagi mu zagrodzić drogi do spełniania marzeń. Wolała sama się poświęcić, denerwować przed każdym jego skokiem, ale być pewną, że jest szczęśliwy.
Wiedział o tym.  Czuł się niezwykle dumny i szczęśliwy, że ma taką wspaniałą przyjaciółkę.
***
Niedzielny wieczór spędzili razem. Nie zdziwiło to nikogo. Przywykli do tego, że Ida stała się częstym gościem w domu państwa Kot. Po części nawet ich to cieszyło. Milewska od zawsze była dla nich jak córka. 
Dziwili się tylko, niezmiennie od kilku lat, dlaczego oni są tylko przyjaciółmi. Nikt jednak nie chciał ingerować w ich relacje. Pozwolili, by sami sobie ułożyli życie tak, by być jak najbardziej szczęśliwymi. 
Nie zawsze przynosiło to dobry efekt. Maciek, poznając przebojową Julię, zgubił gdzieś po drodze Idę, całkowite przeciwieństwo Wilczyńskiej. Idźka była cichutka i bardzo nieśmiała. Nigdy nie umiała walczyć o swoje, i być może tylko dzięki pomocy Kuby udało się jej odzyskać Maćka, kogoś zdecydowanie więcej niż przyjaciela.
       Maciek z nieukrywaną radością przyglądał się swojej roześmianej towarzyszce. Po wielu próbach udało mu się ją rozweselić. Zdecydowanie za mocno przeżywała jego wyjazd, co bardzo szybko odbiło się na jej zachowaniu. Znowu przygasła, na moment straciła te błyszczące iskierki w oczach. Nie lubił, gdy była smutna. Zawsze chciał ja rozweselić i kiedy ostatecznie na jej twarzy pojawiał się wymuszony i niemający nic wspólnego ze szczerością uśmiech, czuł swego rodzaju ulgę. Wolał żyć w słodkiej nieświadomości, karmiony kłamliwym uśmieszkiem.
Teraz dojrzał. Na świat Idy patrzył trochę inaczej i zrozumiał, że lepiej dla niej, jeśli czasem wypłacze się na jego ramieniu. Ale tylko jego. Nie chciał być zazdrośnikiem, lecz ciężko mu było być obojętnym wobec długich spojrzeń, często rzucanych za Idą przez różnych chłopaków.
      Dziewczyna z westchnieniem rzuciła się na jego łóżko. Maciej zrobił to chwilę później. Nie chciał nic mówić, każde nieostrożne słowo mogło zostawić kolejną rysę na ich relacji. Dlatego milczał, choć nie było to dla niego wielkim problemem, a nawet w pewnym stopniu pomagało. Nie umiałby pewnie znaleźć odpowiednich słów do rozmowy z nią. Objął ją ramieniem i ostrożnie przyciągnął do siebie tak, by mogła oprzeć głowę na jego klatce piersiowej.
- Maciuś, uważajcie na Jagnę, dobrze? Boję się trochę o nią, choć nie raz już wyjeżdżała. To moja mała siostrzyczka. - poprosiła cichutko.
- Jedzie z nami, nie martw się. Będziemy na nią uważać.
Bawił się jasnymi kosmykami włosów, leciutko lśniących w przytłumionym świetle.
- Maciuś, bądź ostrożny... na zawodach, dobrze? - poprosiła raz jeszcze. Maciej zerknął na nią troskliwie.
- Będę ostrożny, maleńka. Nie martw się.
Westchnęła cicho i popatrzyła na niego wciąż wypłoszonym wzrokiem. Nie umiała nie martwić się o niego. Przecież był jej najukochańszym przyjacielem, bezcennym skarbem.
- Maciek....
- Przestań. - powiedział stanowczo. - Nie możesz brać odpowiedzialności za wszystkich. Wykańczasz się w ten sposób. A ja nie mogę na to pozwolić.
Wtuliła się w niego mocniej, tak jakby jego ramiona mogłyby ochronić ją przed wszystkimi smutkami i problemami.
Wreszcie poczuła się bezpieczna.
Ucałował ją ostrożnie w czoło. Wciąż nie był pewny do końca swoich uczuć, ale i tak był szczęśliwy, trzymając w ramionach swój kruchy i niezwykle delikatny skarb.
_______________________________________________________________________
Kolejny raz się nie wyrobiłam, przepraszam. To chyba nie jest to, co chciałam napisać.
Zbliżamy się do końca, wiecie?
Jakby nie było, trzymajcie się.

8 komentarzy:

  1. Z każdym rozdziałem rozpływam się jeszcze bardziej nad relacją Maćka i Idy<3 Mam nadzieję, że zostanie tak do końca opowiadania.

    Zapraszam na dziewiątkę : another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/2014/03/dziewiaty-rozdzia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki koniec? Tak szybko? :(
    Bardzo lubię Twoje opowiadanie, mam nadzieję, że ten koniec to tak nie za szybko :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniec? dlaczego już ;c
    Szkoda, ale z kocham bardzo to opowiadanie.
    Jest takie przepiękne no inaczej się nie da go opisać ;)
    Maciek jest taki kochany, wspaniały <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Ściskam mocno <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. GDZIE DO KOŃCA?! JAK DO KOŃCA?! TO NIE MA PRAWA SIĘ SKOŃCZYĆ!
    Maciek i Ida są rozkoszni ;* Naprawdę zakochani, troskliwi ;3 Niecierpliwie czekam na następny ^^


    Zapraszam do mnie :) historia-milosna-od-poczatku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż Ci mogę napisać? No pięknie jest. Bo oboje są dla siebie ważni. Najważniejsi. I w końcu któreś będzie musiało to przyznać. I pasowałoby, żeby to był Maciek. Bo tak między Bogiem a prawdą, to nie spodziewam się, żeby Ida się na to zgodziła. Nie jest taka, nie potrafi walczyć o swoje. Ale w tym właśnie jej urok :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Maciej pokazał się tutaj jako najczulszy rozczulacz. Jest dla Idy taki dobry, bliski, delikatny, troskliwy, zazdrosny, tak bardzo jej pragnie, tak ją kocha, chce dla niej wszystkiego co najlepsze. A ona się o niego tak cholernie martwi.
    A mnie martwi ta wzmianka o końcu ... jakim końcu?! o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Są przekochani! :)

    Chociaż cały czas nie umiem wyzbyć się tych uprzedzen w stosunku do Maćka. Po prostu denerwuje mnie jak diabli to, że tak łatwo wyzbywa się uczuć w stosunku do dziewczyn. Wierzę, że teraz z Idą będzie inaczej ale poprzednie występki jakoś odpychają mnie od jego osoby.

    No dobra Maciek i tak Cię kocham, ale się ogarnij. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam na początek jeden odcinek ... właśnie ten!
    Rozpłynęłam się.
    Relacja pomiędzy Idą , a Maćkiem... To w jaki sposób to opisałaś? Bezcenne.
    Lecę wgłębiać się w poprzedniczki tego rozdziału.
    Pozdrawiam , życząc veny twórczej;D
    Ann.;!

    OdpowiedzUsuń